Z tego wpisu dowiesz się: Jak zarabiać duże pieniądze dzięki YouTube?
Czy warto vlogować na YouTube?
I… dlaczego tak niewiele osób to robi.
Zamiast czytać możesz obejrzeć materiał w formie filmu:
Tym razem zajmiemy się kanałem na YouTube o nazwie Miroburn.
Mirek Burnejko, autor kanału, opublikował swój pierwszy film pod koniec czerwca 2016 roku, czym rozpoczął cały cykl swoich vlogów. Jak sam przyznaje w premierowym odcinku, początek był dla niego bardzo trudny. Obawiał się tego dnia i blisko 2 lata zbierał się do rozpoczęcia swojej przygody na YouTube.

Dziś Mirek ma na swoim koncie ponad 1000 opublikowanych filmów, które były dodawane codziennie z żelazną regularnością i wytrwałością w podziale na kilka sezonów.
Gdy spojrzymy na całościowe wyniki, czyli 3.600.000 wyświetleń i 17.000 subskrypcji, możemy w pierwszej chwili uznać je za dość niewielkie, jak na ilość wkładanego czasu i liczbę filmów.

Jeżeli spojrzymy sobie na tematykę vloga, to mamy tutaj do czynienia z: treściami dla przedsiębiorców,
materiałami edukacyjnymi,
filmami i budowaniu firmy,
filmami o rozwoju i zdrowiu.
Mirek stosuje ciekawą technikę w swoich vlogach, mianowicie stara się w większości filmów wyodrębnić jeden temat lub problem, który umieszcza w tytule. Ma to za zadanie ściągnąć jego potencjalną grupę odbiorczą i zademonstrować rozwiązanie jakiegoś konkretnego problemu.

Mimo że każdy vlog rozpoczyna się podobnie i jego struktura jest do siebie bardzo zbliżona, to jednak w niemal każdym filmie poruszany jest jakiś inny specyficzny problem, który skierowany jest do konkretnej grupy odbiorczej.
Ta obietnica rozwiązania problemu, anonsowana w tytule, zazwyczaj ma swoje rozwinięcie dopiero w drugiej części filmu, po upłynięciu kilku minut materiału.
Dzieje się tak, ponieważ pierwsza część filmu skupia się bardziej na pokazaniu dnia Mirka, jego codziennych nawyków i życia prywatnego.
Taka struktura filmu ma swoje plusy i minusy
Minusem jest fakt, że spora część mniej zaangażowanej widowni przedwcześnie wyłączy film. Na YouTube panuje taka prawidłowość, że jeśli twórca nie przejdzie dość szybko do sedna tematu, który obiecał w tytule, to część widzów zaczyna opuszczać film. Zazwyczaj ma to miejsce u nowych widzów, którzy jeszcze nie znają twórcy i są mniej zainteresowani jego osobą, a bardziej tematem.
Plusem jest to, że ta bardziej zaangażowana część widowni prawdopodobnie obejrzy całość filmu, jeszcze bardziej zżyje się z twórcą, poczuje głębszą relację i potraktuje materiał jak kolejny odcinek swojego ulubionego serialu, który jest miksem edukacji i rozrywki. Dodatkowo takie smaczki jak stałe przywitanie i własny humor, który rozumieją tylko stali widzowie, stanowią ogromną wartość.

W daily vlogach również bardzo silnie działa inspiracja danym twórcą. Zatem, jeśli nasz twórca wstaje o 5 rano, dzień rozpoczyna od treningu i wypicia kilku szklanek wody, to my jako codzienni widzowie możemy się zainspirować się takim nawykiem. Takie coś bardzo mocno buduje relację między widzem a twórcą i powoduje wdzięczność.
Mirek poprzez tematykę filmów prawdopodobnie świadomie dobiera sobie określoną grupę ludzi spełniającą konkretne cechy. Skupia siłą rzeczy małą grupę ludzi, która jest zainteresowane rozwojem swojej osoby i rozwojem swojej firmy.
Ma to oczywiście swoje odzwierciedlenie w wyświetleniach i subskrypcjach, które nie są wysokie, jeśli zestawimy je ze standardami youtubowymi, do których przywykliśmy przy choćby materiałach typowo rozrywkowych. Wyniki Mirka są natomiast bardzo przyzwoite jeśli podejdziemy do nich od innej strony. Od strony finansowej.

Modeli zarabiania i budowania biznesu dzięki youtubowi jest mnóstwo. Mirek wykorzystuje według mnie najlepszą metodę, gdzie widzów zamienia w swoich własnych klientów, którzy kupują jego własne produkty usługi. Ma bowiem swój portal edukacyjny Akademia.pl, gdzie oferuje kursy i szkolenia dla przedsiębiorców.
I teraz spójrz:
Mamy kilka tysięcy stałych, zaangażowanych widzów, którzy czują zaufanie i wdzięczność, a dodatkowo są zainteresowani tematyką budowania firmy.
Czy nie są to idealni klienci, którzy zostawią swoje pieniądze u swojego ulubionego vlogera?
Otóż zostawią, i to całkiem sporo…
Mirek sam przyznaje w tym filmie który widzisz , że jego firma ma 15.000 klientów i osiąga kilka milionów przychodów, a spora część tego przychodu pochodzi właśnie od widzów jego vloga, ponieważ to YouTube uczynił z niego rozpoznawalną postać. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Miroburn działa również w innych mediach, natomiast nie ma co do tego wątpliwości, że to właśnie YouTube pomógł mu zbudować markę osobistą.
Jestem w stanie podnieść bardzo śmiałą tezę że nic tak nie buduje zaufania w internecie, jak dobre daily vlogi na YouTube. Wynika to z tego, że już sam format wideo bardzo skraca dystans i znacząco obnaża osobowość twórcy, a dodatkowo codzienna obecność w świadomości idealnych widzów znacząco wzmacnia relację i pogłębia zaufanie.
Skoro to wszystko wygląda tak pięknie, to dlaczego mamy tak mało dailyvlogerów?
Uważam, że żeby podjąć się takiego wyzwania trzeba być albo tytanem pracy albo szaleńcem.
Dlaczego?
Prześledźmy, jak wygląda cały proces tworzenia vloga na przykładzie Mirka. Mamy po kolei takie etapy:
Przygotowanie się i zaplanowanie odcinka, aby wnieść do niego wartość.
Nagrywanie kilkudziesięciu ujęć od wczesnego rana do popołudnia. Część z takich ujęć zazwyczaj wymaga dubli.
Sprawdzanie nagranego materiału i montowanie filmu po całym dniu pracy, gdy nasz poziom energii nie jest już tak wysoki.
Przygotowanie atrakcyjnego tytułu i miniatury. U Mirka miniatury są akurat proste, ale spełniają swoją rolę. Mają za zadanie zwiększać rozpoznawalność, dzięki temu, że jest na nich twarz.
Do tego dochodzi opublikowanie i ustawienie filmu
Gdy film jest już dostępny zostaje jeszcze odpowiadanie na komentarze i zarządzanie YouTubem.
To wszystko zajmuje ok. 2-3 godziny dziennie.
I teraz wyobraź sobie cały ten proces pomnożony przez 365 dni w roku.
I dodaj do tego frustrację i potencjalne wypalenie spowodowane prawdopodobną oglądalnością rzędu 100-200 wyświetleń per film przez kilka pierwszych miesięcy ciężkiej pracy.

Ja sam miałem okazję rozmawiać z wieloma twórcami, którzy próbowali codziennie vlogować, ale każdy z nich bardzo szybko rezygnował, nie mogąc utrzymać tempa.
Istnieje jednak inny, całkiem rozsądny sposób vlogowania, gdzie publikujemy tylko np. 2 razy w tygodniu i dokumentujemy tylko w wybrane dni tygodnia.
Jesteśmy wtedy w stanie lepiej przygotować się do materiałów, nasze filmy dostają od YouTuba więcej przestrzeni na rozwinięcie skrzydeł i mamy więcej czasu na promocję w innych social mediach.
Zatem, to do czego zawsze zachęcam moich podopiecznych, gdy pomagam im w budowaniu kanału, to eksperymentowanie.
Jeśli nie chcesz publikować 7x w tygodniu, publikuj 2x.
Jeśli męczysz się z długimi filmami, rób więcej krótkich i monitoruj wyniki.
Czy daily vlog jest dla Ciebie?
Musisz sam odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Na szczęście możesz dopasować format i częstotliwość vloga do Ciebie.
A zawsze możesz tez żonglować swoim contentem stosując różnego rodzaju filmy.
Powodzenia!